Istnieje wiele poważnych publikacji, z których wynika, że człowiek może żyć 120 lat i więcej. Niektórzy szacują, że naturalna długość życia to 150 lat. Jeżeli miałoby to okazać się prawdą w naszym przypadku, dobrze byłoby dożyć tych lat w dobrej formie. A co będzie, jeżeli nasze wysiłki nie zdadzą sie na nic i umrzemy wcześniej? Jakkolwiek by to nie zabrzmiało: lepiej umrzeć zdrowo. Najbliżsi długo nie mogą pogodzić się z tym: "nic mu nie dolegało, był zupełnie zdrowy, żył pełnią życia, mial jeszcze tyle planów i zmarł". Tymczasem dla samego zainteresowanego taka niespodziewana, lekka śmierć nie jest żadną tragedią. Śmierć jest wkalkulowana w nasze życie i jeśli przyjdzie nagle, po przeżyciu wielu lat w zdrowiu, oszczędzając nam starczego niedołęstwa i cierpień - jest chyba najbardziej pożądana. Jednak ludzie instynktownie boją się śmierci, tak jakby woleli, żeby nieboszczyk pochorował sobie kilka lat, z pełnego werwy człowieka stał się zniedołężniałym, wyzbytym człowieczeństwa wrakiem, wymagającym pomocy innych przy najprostszych potrzebach fizjologicznych, nacierpiał się, stracił cały autorytet, na który pracował całe życie, najbliżsi wydali majątek na lekarstwa i lekarzy, a gdy ci orzekliby:- to już najwyżej kilka dni - zdążyliby się pożegnać (jeśli wogóle umierający rozpoznałby kogokolwiek), a na wieść o zgonie z ulgą wyrzekliby sakramentalne: - Chwała Bogu!, Już nie będzie cierpiał!
Ale czy sami sobie życzylibyśmy takiej śmierci? Nie! Gdy o tym pomyślimy mówimy "Nie, nie daj Boże". Tak oto paradoksalnie innym życzymy nieświadomie tego, czego sami pragnęlibyśmy uniknąć.
Źródło: http://www.metabolika.pl/index.php?str=pan&id=22
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz