wtorek, 4 listopada 2008

Uwaga na czosnek z Chin!

Ich żywność wygrywa z naszą, bo jest tańsza. Choć może być napromieniowana, zawierać antybiotyki i metale ciężkie.
- Co się stało, że już nawet czosnek i ziarna słonecznika sprowadzamy z Chin? - Czy polskiej żywności, która moim zdaniem jest bezpieczniejsza, nie mamy?
- Mamy bardzo dobrą żywność, ale konsumenci chcą kupować taniej - mówi Jan K. Ardanowski, doradca prezydenta RP do spraw rolnictwa, który dwukrotnie gościł w Państwie Środka. -Aw Chinach produkuje się żywność znacznie taniej, ale metodami zabronionymi w Unii Europejskiej, z użyciem np. antybiotyków. Tam stosuje się dużo pestycydów, produkuje dużo żywności modyfikowanej gene-
tycznie. Dopiero afera z melaminą wykrytą w chińskim mleku dla dzieci pokazała, że żywności wysokiej jakości tanio wyprodukować się nie da.
Czosnek wiecznie młody
- Klient nie ma żadnej pewności, że żywność, którą kupuje, jest bezpieczna dla zdrowia, bo służby celne i sanitarne nie radzą sobie z kontrolami - mówi dr Zbigniew Hałat, epidemiolog, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Konsumentów. - Kiedy wybuchła afera z chińskim mlekiem zawierającym mela-minę (wykrytą wcześniej w chińskiej karmie dla psów i kotów) powodującą niewydolność nerek, zabrano się nagle za kontrole. A dlaczego nie sprawdza się innych towarów sprowadzanych z Chin? Przecież od dawna wiadomo, że na polskim rynku są chińskie ryby i owoce morza naszpikowane nitro-furanem - antybiotykiem, który ma działanie m.in. rakotwórcze. Z kolei w chińskim miodzie można znaleźć chloramfenikol. To także antybiotyk - stosowany niegdyś głównie w le-
czeniu duru brzusznego - mogący zniszczyć szpik kostny.
Na temat chińskiego czosnku doktor Hałat też nie ma dobrego zdania: - A dlaczego on tak ładnie wygląda? Dlaczego nie kiełkuje chociaż leży w cieple? Bo jest napromieniowany! To radiacyjna metoda konserwacji. Czy szkodliwa? Zdania naukowców są podzielone, ale jedno jest pewne - to co jest najlepsze w czosnku, po napromieniowaniu ginie.
Jego zdaniem inspektorzy powinni przyjrzeć się też żywności produkowanej przez wielkie koncerny. - Bo one mają sporo fabryk w Państwie Środka i korzystają z tamtejszych komponentów - dodaje epidemiolog.
Bezpieczeństwo na papierze
Po aferze z melaminą w mleku niektórzy polscy klienci zaczęli baczniej sprawdzać, skąd pochodzi towar. - Na owocach, warzywach i gotowych produktach żywnościowych musi być informacja o kraju pochodzenia - twierdzi
Marek Szczygielski, kujawsko-pomorski wojewódzki inspektor jakości handlowej. - Jednak jeśli przetwórnia kupi chińskie półtusze wieprzowe i w Polsce wytnie z nich na przykład karkówkę, to nie ma ona obowiązku informowania, że mięso wykrojono z chińskiej świni.
- Strach przed żywnością z tego kraju jest tak duży, że niektóre sieci handlowe żądają od firm oświadczeń, że dostarczony towar nie zawiera chińskich komponentów - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie.
- Z powodu tajemnicy handlowej nie mogę powiedzieć, czy żądamy takich oświadczeń - mówi Przemysław Skory, rzecznik Tesco. - Zależy nam na tym, żeby sprzedawać żywność jak najlepszej jakości, więc zabezpieczamy się na różne sposoby.
- Nie można generalizować, że wszystkie towary z Chin są złej jakości lub szkodzą zdrowiu - mówi współwłaściciel firmy zajmującej się importem m.in. z Państwa Środka. - A efekty nagonki na żywność z tego kraju już są widoczne. Coraz częściej chiński miód czy czosnek wjeżdża do Polski jako towar z Ukrainy lub Niemiec.


LUCYNA TALAŚKA-KLICH
http://www.zdrowiludzie.pl/

Brak komentarzy: